Grzegorz M.
1/5
Bardzo skracając, naprawiali skrzynię 4 razy, przez łączny czas ok 6 m-cy, aby w końcu oddać mi samochód w pogorszonym stanie niż go przyjęli. Za pierwszym razem, oddali mi samochód, który nie posiadał już zgłoszonej przeze mnie wady, ale w ogóle nie chciał jechać. Jadąc sam, bez pasażerów i jakiegokolwiek bagażu, na niewielkim wzniesieniu samochód nie dał rady się wspiąć i zmuszony byłem do redukowania i wspinałem się 60km/h na 3 biegu. Na prostej nie byłem się w stanie rozpędzić więcej jak 150 km/h. Czuć było, że skrzynia ma kompletnie inne przełożenia. Na 2 biegu przy 3000 obr./min miałem prawie 90km/h. Szef firmy stwierdził, że to nie możliwe, bo wymienił skrzynię na identyczną po nr z tabliczki na skrzyni. Po kilku dniach i telefonach, że tak się nie da jeździć bo z pasażerami to ja non-stop na 3 biegu muszę jechać, stwierdzili, że to jednak nie ta skrzynia i zaczęli zabawę od nowa.
W kolejnych podejściach, zgłoszona przeze mnie wada ponownie wróciła i już nie ustępowała. Od tego momentu przestał mi też działać tempomat, tzn. włączał się, ale tylko na 5 biegu. Naprawili potem, tak że włączał się też na 4 biegu, ale trzymał +/- 4km/h, więc nigdy nie jechał z zadaną prędkością, tylko wciąż zmieniał prędkość.
Finalnie, zaniechałem dalszych poprawek i napraw. Skrzynia wciąż miała zgłaszaną przeze mnie usterkę a dodatkowo musiałem dopłacić 1000 pln w innym warsztacie, bo olej gubiłem szybciej niż spalałem paliwo. Trzeba było zrzucić całą skrzynię i wszystko uszczelnić. Oto informacje z warsztatu, który poprawiał robotę, wraz ze zdjęciami:
"- źle skręcona skrzynia biegów (śruby w niewłaściwych miejscach, braki śrub, w tym brak jednej z rozrusznika)
- nieszczelny uszczelniacz wału korbowego (stąd duży wyciek oleju pomiędzy skrzynią a silnikiem)
- źle skręcona dolna łapa silnika
- źle skręcone sanki (nie dokręcone śruby!)
- poluzowany prawy dolny sworzeń (nie zaklepane zabezpieczenie!)."
dobrze że w ogóle gdzieś dojechałem .
Tempomat również mi naprawiono.
W międzyczasie jeszcze dwa razy naprawiali mi zawieszenie bo coś łupało okropnie jak mi oddawali samochód, najpierw z prawej strony a później z lewej. Jak naprawili prawą stronę to zadzwonili do mnie, że już jest wszystko OK, spytałem czy na pewno - "Tak, mechanik właśnie wrócił z próby". Gdy zjawiłem się po samochód to go nie było bo jeszcze nie wrócił z próby. Jak odebrałem auto to się okazało, że teraz z lewej wali nieprzeciętnie. Kazali jechać na stację diagnostyczną, żeby zobaczyć co jest nie tak. Do Art-Mag już nigdy nie wróciłem, zaniechałem dalszych poprawek i napraw, miałem dość.
W lewym zawieszeniu okazało się to co w opisie innego mechanika powyżej. Prawdopodobnie, choć pewności nie mam, z prawej również było wszystko ok, tylko nie poskręcali tego tak jak trzeba, stąd waliło w zawieszeniu.
Przy tak długim okresie naprawy poprosiłem o samochód zastępczy. Szef Art-Mag dał mi do wyboru kilka aut, jak przyjechałem po odbiór tego, na które się zdecydowałem, to powiedział, że już go nie ma i że "nigdy mi nie proponował samochodu zastępczego!" Nadmienię, bo to ważne, od mechanika Art-Mag dowiedziałem się, że to był samochód klienta, ale go już odebrał. Innego zastępczaka już nie miał. Pieniądze zapłacone przez ubezpieczalnię więc nic nie mogłem odzyskać.
Koszt jakie poniosłem:
Art-Mag - ~3500 pln
koszt w innym serwisie za poprawki i uszczelnienie - 1000 pln